Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

GINA. O, to jeszcze niepewne.
HIALMAR. To niewątpliwe. Nie powinniśmy o tem wątpić, bo właśnie w tym fakcie leży zadośćuczynienie. On niegdyś zaślepił niewinną istotę.
GRZEGORZ. Niestety, on bardzo wielu zaślepił.
HIALMAR. I nadchodzi nieubłagane tajemnicze zadośćuczynienie, które pozbawia go wzroku.
GINA. Jak możesz mówić tak okropne rzeczy! Aż mnie mrowie przechodzi.
HIALMAR. Dobrze jest przy sposobności zagłębiać się w ciemne strony bytu. (Wchodzi Jadwiga w kapeluszu i okrywce wesoła i zdyszana).
GINA. Jużeś przyszła?
JADWIGA. Nie miałam ochoty iść daléj i dobrze się stało, bom spotkała kogoś na dole.
HIALMAR. Pewno tę panią Sörby?
JADWIGA. Tak.
HIALMAR (chodzi tu i tam). Mam nadzieję, żeś ją widziała po raz ostatni. (Chwila milczenia, Jadwiga przygląda się kolejno ojcu i matce, jakby ich zbadać chciała).
JADWIGA (zbliża się pieszczotliwie do Hialmara). Ojcze!
HIALMAR. Czego chcesz, Jadwiniu?
JADWIGA. Pani Sörby coś dla mnie przyniosła.
HIALMAR (zatrzymując się). Dla ciebie?
JADWIGA. Tak, na jutro.
GINA. Berta zawsze w ten dzień obdarzała cię jakąśdrobnostką.
HIALMAR. I cóż to jest?
JADWIGA. Tego dziś wiedziéć nie możesz. Mama da mi to jutro rano, gdy jeszcze będę w łóżku.
HIALMAR. Zawsze te tajemnice, od których jestem wykluczony.
JADWIGA (szybko). Ależ zobacz, ojcze. To wielki list (wyjmuje go z kieszeni płaszczyka).
HIALMAR. To tylko list?
JADWIGA. Tylko list. Coś więcej, może nadejdzie późniéj. Ale wyobraź sobie, ojcze — Nigdy jeszcze nie odebrałam listu. A tu stoi napisane (czyta). Panna Jadwiga Ekdal — wyobraź sobie — to ja.
HIALMAR. Pokaż mi go.
JADWIGA (oddając). Oto masz.
HIALMAR. Pismo starego Werle.
GINA. Czy jesteś tego pewny?
HIALMAR. Zobacz sama.
GINA. Czy sądzisz, że się na tém znam?
HIALMAR. Jadwiniu, czy mogę list przeczytać?