Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
AKT IV.
Duża starożytna sala w domu kapitana Holstera. W głębi podwójne drzwi prowadzą do przedpokoju. W ścianie lewéj trzy okna, w środku ściany prawéj znajduje się podwyższenie, na niém stolik z dwiema lampami, karafka z wodą, szklanka, dzwonek. Salę oświetlają kinkiety, zawieszone pomiędzy oknami. Ku przodowi sceny na lewo stół z lampą, przy nim krzesło; blizko sceny na prawo drzwi i przy nich parę krzeseł.

(Liczne zgromadzenie. Obywatele miasta wszystkich stanów. Pomiędzy tłumem jest kilka kobiet i kilku uczniów. Ciągle napływa tłum drzwiami wgłębi tak, i cała sala jest napełnioną).

PIERWSZY OBYWATEL (do stojącego obok). Ty tu także, Allstecie?
DRUGI OBYWATEL. Nigdy żadnego zgromadzenia nie opuszczam.
TRZECI OBYWATEL. Przyniosłeś z sobą gwizdawkę?
CZWARTY OBYWATEL. Naturalnie. A ty nie?
TRZECI OBYWATEL. Jest. A majtek Eversen obiecał przynieść trąbkę.
DRUGI OBYWATEL. Dopiéro będzie uciecha!
INNI. Oj, uciecha! (śmieją się).
PIĄTY OBYWATEL (przystępując). O cóż tu właściwie chodzi?
DRUGI OBYWATEL. Czy nie wiész, że doktór Stockmann będzie miał odczyt przeciwko burmistrzowi?
PIĄTY OBYWATEL. Przecież to jego brat.
PIERWSZY OBYWATEL. Nic nie szkodzi. Doktór na to nie zważa.
TRZECI OBYWATEL. On nie ma słuszności. Czytałem to sam w „Pośle ludu”.
DRUGI OBYWATEL. Teraz rzeczywiście nie może miéć słuszności, bo ani stowarzyszenie właścicieli domów, ani klub obywatelski nie chcieli mu swego lokalu użyczyć.
PIERWSZY OBYWATEL. Nawet nie chciano mu dać sali w zakładzie kąpielowym.