Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

STOCKMANN. Ja! przyczyną ruiny!
BURMISTRZ. Jedynie z powodu kąpieli miasto nasze ma przyszłość przed sobą; wiesz o tém równie dobrze, jak i ja.
STOCKMANN. Więc według ciebie cóż teraz począć?
BURMISTRZ. Nie przekonał mnie wcale twój memoryał, ażeby z tą wodą było tak źle, jak sądzisz.
STOCKMANN. Jest jeszcze gorzéj. W każdym razie w lecie, gdy nastaną upały, będzie gorzéj.
BURMISTRZ. Jak mówiłem, zdaje mi się, że przesadzasz bardzo. Zdolny lekarz musi się przystosować do warunków, w jakich się znajduje, i uważać je za konieczne. Umieć przeciwdziałać i zapobiegać szkodliwym wpływom, skoro się te w sposób wyraźny okażą.
STOCKMANN. I dlatego?... Cóż daléj?...
BURMISTRZ. Zaprowadzone wodociągi są faktem spełnionym i naturalnie muszą być jako takie uważane. Jednakże, prawdopodobnie, w czasie właściwym, zarząd weźmie pod uwagę niektóre ulepszenia, o ile na to pozwolą fundusze.
STOCKMANN. Wyobrażasz sobie, że ja wezmę udział w podobnym podstępie?
BURMISTRZ. Podstępie!...
STOCKMANN. Tak jest: to byłby podstęp, oszustwo, kłamstwo, a nawet przestępstwo przeciw całemu społeczeństwu.
BURMISTRZ. Jak to już zaznaczyłem, nie mogłem dojść do przekonania, by istniało tu rzeczywiste niebezpieczeństwo.
STOCKMANN. To niepodobna! Przedstawiłem stan rzeczy w sposób tak uderzający, tak prawdziwy, tak słuszny, sam to widzisz dobrze, Janie, tylko przyznać nie chcesz. Tyś to zdecydował, gdzie ma stać zakład kąpielowy, jak mają być przeprowadzone rury, i dlatego-to nie chcesz uznać téj przeklętéj pomyłki. Ba! Czy sądzisz, żem cię nie przejrzał?
BURMISTRZ. A gdyby rzeczywiście tak było? Gdybym się nawet upierał przy moich pomysłach, czynię to w interesie miasta. Bez moralnéj powagi niepodobna mi prowadzić interesów w sposób, jaki uważam za pożyteczny dla ogółu. Dlatego — dla wielu innych przyczyn, zależy mi na tém, ażeby twój memoryał nie był przedstawiony zarządowi zakładu kąpielowego. Dla dobra powszechnego musi ta rzecz pozostać między nami dwoma. Późniéj sam ją poruszę, tymczasem działajmy po cichu, jak można najlepiéj, ale nic, nic zgoła z tych fatalnych okoliczności nie powinno wyjść na jaw.
STOCKMANN. Ale tego już, kochany Janie, ukryć niepodobna.
BURMISTRZ. To być musi i pozostanie ukryte.
STOCKMANN. Mówię ci, że to niepodobna; już zbyt wielu ludzi wié o tém.