Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

OSWALD. Matko, cóż to ukrywałaś przedemną?
REGINA (nasłuchując). Proszę pani! Czy pani słyszy? Jakieś krzyki! (idzie do oranżeryi i wygląda).
OSWALD (w oknie na lewo). Co się stało? Skąd to światło?
REGINA (krzyczy). Pali się w Schronieniu.
PANI ALVING (rzuca się ku oknu). Pali się!
PASTOR MANDERS. Pali się? Niepodobna! Tylko-co tam byłem!
OSWALD. Gdzie mój kapelusz? Nie, niepotrzebny. Schronienie mego ojca! (wybiega przez ogród).
PANI ALVING. Mój szal, Regino! Wszystko stoi w ogniu!
PASTOR MANDERS. Okropność! Pani Alving, otóż to kara boża spełnia się nad tym grzesznym domem!
PANI ALVING. Tak, niezawodnie. Chodź, Regino. (wychodzą przez przedpokój).
PASTOR MANDERS (załamując ręce). Nie ubezpieczone!... (wychodzi z niemi).