Strona:Helena Staś - Perła.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(Dokończenie z poprzedniej strony)

Pewnego razu, uświadomiona Hanka zarzuciła mi, że nie wiem co to jest bawić się w piasek. Nie przeczuwając, by świadomość mogła też wieść ku złemu poddałam się namowom Hanki.
Zamknęłam koralikowy świat w pudełko, ścisnęłam go w rękach i dałam Hance zaprowadzić nad brzeg drogi, gdzie to nowe widnokręgi zabaw miały się przedemną roztoczyć. Za namową Hanki ściągnęłam z nóg buciki i pończoszki, położyłam się z nią twarzą do słońca, grzebiąc nogami w piasku, co jeno się dało. Bo niech nam mówi kto chce ale grzebać w ciepłym piasku bosemi nogami — jest rozkosznie Za chwilę fikałyśmy tak raźnie w rozkosznem cieple ziemi, że powstała stąd kurzawa nie tylko okrzyła nas od stóp do głów piaskiem, ale i uwagę mej matki zwróciła.
Przybiegła do nas — i, — brzy dka Hanka idź do domu! — rozkazała oburzona, mnie zaś oddała służącej zalecając natychmiastową kąpiel. — Nie dosyć na tem przez całą kolacyę musiałam stać w kąciku pod dyscypliną, z którą znajomość miały tylko starsze dzieci. Był to pierwszy wstyd upokorzenia jakiego doznałam. Stałam też przez cały czas w poważnem milczeniu z za krytemi oczyma.
Po kilku dniach, poszło wszystko w zapomnienie i znów bawiłam się z Hanką, ale w piasku odtąd już nigdy nie fikałyśmy. Śmiałyśmy się tylko do siebie na wspomnienie piaskowej rozkoszy i wyrządzonej psoty.
Niebawem przyszła chwila, która zachwiała moje zaufanie w przyjaźń.
Moja perła — matka wszystkich koralików zginęła!
Wiedziałam, że perła ta, była dla Hanki najwyższem marzeniem — jej kościołem, a więc nie kto inny, tylko ona ją sobie wzięła.
Zanim zdążyłam powiedzieć, co myślę, Hanka czy to wiedziona strachem, czy może aby ukryć zdobycz pomknęła żywo do domu.