Strona:Helena Staś - Perła.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Następnie opowiedziała, że Hanka w sześć tugodni po mojem wyjeździe umarła jak wszyscy twierdzili z tęsknoty za mną
Matka moja odwiedzała biedną, opuszczoną nędzę do ostatniej chwili jej życia. Na dwa dni przed śmiercią wskazała spru chniałe w podłodze miejsce, w którem ukrywała moją perłę. Kazała sobie ją podać i pieściła ją do ostatniego tchnienia. Przed śmiercią mówiła do swej matuli:
— Matulu, oddać ten kościół Halince, (Hanka tylko jedna na zywała mnie Halinką) Halinka bawiła się ze mną, gdy inni mnie bili lub uciekali odemnie; Hanka pójdzie do nieba bawić w perły Jezusowe, a tę oddać Halince.
Matka moja będąc bardzo uczuciową i religijną opowiadała to z wielkiem wzruszeniem i prze jęciem co czyniło na mnie nader silne wrażenie.
Na razie, nie potrafiłam powtórzyć osobliwego snu w czasie przesilenia choroby, ale nie zatarł się on nigdy w mej pamięci.
Wszystkie te wspomnienia związane razem, były moim Anio łem Stróżem w dzieciństwie, gwiazdą przewodnią w wiosennej młodości, ratunkiem w burzy kwiecistego lata.
Nie! nie zapomniałam ich nigdy! one są treścią mego żywota. Niewinne marzenia dziecka u stóp matki stały się jego tarczą — jego wiarą!
Barwy koralików odbite pierw sze na czystej duszy dziecięcia, wytworzyły w niej świat tęczowych marzeń... Świat ten, wypełnia mi dziś życie. Z niego snu je powieści i powiastki, jakby sznur korali; jednego niestety koralika w zbiorze mem brakuje a mianowicie tego, któryby otaczający mne nazwali — “perłą.”
Czy wydobędę kiedy z głębi uczucia mego taką “perłę” — nie wiem.
Hanka — brzydota, — nie! — Hanka-Anioł czuwa nademną, kładzie mi w myśli te skromne koraliczki barwnych utworów, — kto wie, może z czasem poda mi i — upragnioną “perłę”.