Strona:Helena Staś - Perła.djvu/1

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PERŁA.

przez panią Helenę Staś.

Ani gór, ani lasów, ani wód przezrocza, ani pięknych kamienic, ani brukowanych ulic, ani na wet polnych dróg wysadzonych drzewami — w najpierwszych mych wspomnieniach nie widzę. Ot nędzota żydowskiego miaste czka, na Kujawach położonego na pruskiej granicy.
Nędzne domostwa z kramikami stają w mej pamięci, środkiem których, ciągnie się droga pełna wyboi. Może tam i dalej był gdzie brukowany rynek, ale wówczas, ani stopa, ani myśl moja tam nie zabłąkały. — Ówczesna moja wiedza obejmowała niski doek otoczony murawą z rozłożystą gruszą z jednej strony, a piaszczystą drogą z drugiej strony. Do obszaru tej wiedzy, wpadały jeszcze wysokie mury stojącego opodal kościoła i głos dzwonów, który radosnem bum — bum — i, dyńdy — leń — dyń — witałam.
Nie ma piękna poezyi, w które bym mogła ubrać dziecięce wspomnenie, a jednak jest jedno droższe nad wszystko ziemi piękno — jest wspomnienie — MATKI.
Widzę ją siedzącą na drewnia nym krześle pod gruszą, zawsze z robótką w ręku i zawswze na ustach z pieśnią. Dalej na mura wie gromadka starszych odemnie dzieci wesoło się bawiących.
Musiało to być pierwsze lato, w którem dozwolono mi rozporządzać swą osobą samodzielnie, a mianowicie ponosić winę za szturchańce odebrane w rozpędzie gry starszych dzieci, skutkiem czego, tamte skarżyły przed matką na Helę, że im zawadza, a Hela skarżyła na tamtych, że ją krzywdzą. Aż wreszcie niechcąc znosić niezasłużonych szturchańców, lub też w braku sił na ich odparcie, usunęłam się od rodzeństwa, bawiąc się stale pod gruszą u stóp matki koralikami, których prześliczny zbiór mieścił się w drewnianym pudełeczku, a z któremi to, nigdy się nie rozstawałam; z nimi w ręku zasypiałam,a budząc się ich pierwszych żądałam. — Kiedy weszłam w posiadanie tej kolekcyi nie pamiętam. Prawdopodobnie był to zbiór od samego niemowlęctwa. Nie naczej pewno było, jeno zabierano mi lepsze zabawki, dając na pociesze koraliki, do których jako wy łącznej własności, przywiązałam nad wszystko. Była przecież i lalka z wyszytemi czarną wełną oczyma i nosem, były zabawki nawet z zagranicy, nawet takie co grały i piszczały różnemi głosy, ale te albo ulegały wkrótce zupełnej zagładzie zaborczych