Strona:Helena Mniszek - Prymicja.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z ambony spadają szumne zwroty, literackie porównania. Krasomóstwo w pełni. Koncert.
— Dał im «ucztę duchową» — tak powiedzą.
Znowu uśmieszek szyderstwa:
— Nagadał się!...
Profesor teolog mówi finał. Głos mu wibruje, grzmi. Wzlot na wyżyny barytonu, niskie piano, zapał rośnie, aż kipi! Falują wyrazy ciche, łagodne, sonet marzący. Akord wyżej... jeszcze wyżej...
— «Amen!»
Ksiądz Józef zdrętwiał. Teraz do dzieła, teraz jądro sprawy!
Powstał z fotelu jak zgalwanizowany, stanął przy ołtarzu.
«Ofiarowanie».
Odprawiał powoli, z uwagą, nie-