Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oczy i szept ustek twych różanych i twój uśmiech pełen czaru. Zapach włosów twych rozwianych kusi mnie i do natchnionych krain zsyła ducha mego. Idę w ciebie zapatrzony, rzewny, smutny i stęskniony. Kocham cię, boś ty jest pieśnią, czarem, nadzieją szczęścia mego, z której czerpię życia zdroje; więc twe żale, niepokoje, chcę usunąć. Tyś stworzona, by upajać i królować i być panią słońca, śpiewu, blasku, złota, by czarować wszechświat cały! Ja ci tą koroną świetną skronie przyozdobić pragnę i przy sobie cię posadzić na swym tronie złotych zórz, bo miłości twojej łaknę! Całe snopy białych róż rzucić chcę pod nogi twoje. Bądź królową moją, panią i natchnieniem, twórczą muzą, moją sławą. Bądź władczynią pieśni wrzącej w rozkochanej mojej duszy. Zostań moją, błagam o to, najpiękniejsza z bogiń grona. Niechaj miłość moja kruszy wszystko co cię trapi, boli. Spłyną na cię świateł zdroje, słońca smugi złotolite służyć będą tobie i błękitów całe światy twej podlegną woli.
PERSEFONA (lekko wzruszona).
Rzewna pieśń twa, Apollinie! Och! gdy lutnia twa zadźwięczy, lżej mi się na duszy czyni. Taki smutek... taka trwoga... (Rozgląda się niespokojnie). Ktoś mnie woła... co tak dudni, jakby jakieś głuche echo...
APOLLO (zbliża się czule).
Bądź spokojna, to satyry oraz nimfy bawią się w przegony w gaju. Ubóstwiana moja pani,