Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ba jeno czcza, to mój wyrok... Sądźcie teraz! Nie złagodzi mnie nic!... Nic!...
ZEUS (z triumfem).
Słyszysz, Persefono, wyrok matki ziemi? Zgubę światu przynieść chcesz, dla własnego samolubstwa ludzkość całą, ziemię, płody na zatratę oddasz ty? Rozważ, wszak to jest kres jej bytu... matki twojej...

(Persefona zwiesza głowę).

PLUTON (surowo).
Samolubstwo zarzucacie Korze... a Demeter w zemście swojej nie dowodzi samolubstwa stokroć większego?
PERSEFONA (do Demetry).
Matko droga, wszak ty moją dla siebie miłość znasz, ja cię kocham, o najdroższa, ty zrozumieć mnie chciej. Szczęścia tak pragnęłam zawsze — oto objawiło się. Szczęście swoje odnalazłam, wierzę w nie i w niem chcę trwać. Szczęście moje dziś już tylko przy Plutona boku będzie. Nie broń ty mi tego matko, nie rozdzieraj serca mego bólem swoim tak tragicznym. Wszak widywać ciebie będę, Pluton nie zabroni mi. Matko, błagam cię, dobrą bądź.
DEMETER (z wściekłością).
Nie pozwalam, nie pozwolę, byś z Plutonem w Tartar szła!... Ze mną będziesz, nie dla niego i nie z nim...