Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To też więcej nie upiększać, lecz ulepszać majątek, zamiast zostawić go na łasce i niełasce Wrońskiego.
— Już i pani mi go wypomina? To mój największy przyjaciel.
— Daj Boże, aby się pan nie rozczarował, zapóźno.
— Panno Doro, Duduśku złota, nie wpadajmy w taki nastrój minorowy. Mówmy lepiej o naszym ślubie.
— To jeszcze bardzo odległy projekt.
— Więc jak długo mam czekać? spytał zdenerwowany.
— Czekamy wspólnie, nastąpi zaś to w każdym razie nieprędko.
— No, ale mniej więcej.
— Za dwa lata.
— Pani chyba żartuje. Panno Doro?
— Mówię serjo, pan jeszcze za młody na męża, ja na żonę. Jak skończę dwadzieścia lat, wówczas, o ile...
— Niech pani skończy.
— O ile pan będzie poważniejszymi i nie zmieni się w uczuciach dla mnie.
— Voilà! Dużo warunków, termin bardzo nęcący, można rzeczywiście dostać obłędu przez ten czas. Czy to lekarz poradził pani owe dwa lata zwłoki?
Dora obraziła się.
— Ja sama tak postanowiłam, pan jest niedelikatny i... nie wzbudzający zaufania, bałabym się teraz wiązać życie pana i sobie. Mamy czas, możemy czekać.
— A jeśli ja nie ustąpię i będę żądał prędkiego ślubu.
— To pańskie żądania nie odniosą skutku.
— Stanowczo?...
— Nieodwołalnie!
— Ha! Zatem w celu skrócenia tego terminu jadę w podróż. Naprzód do dewastowanych majątków, potem do Japonji i naokoło świata.
— Życzę powodzenia.
— Doruchna!
Dziewczę miało oczy pełne łez.
— Pan jest... bardzo, bardzo niedobry. Ale do Rosji pan nie pojedzie.
— Owszem pojadę. Nikt mi nie zabroni.
— Nie pojedzie pan! bo... ja nie chcę tego.
— Proszę o prędki ślub, pani się nie zgadza, mogę więc i ja mieć swoje kaprysy. Pojadę bezwarunkowo na cały rok.
Dora się rozpłakała. Ryszard wybiegł z pokoju i przez parę godzin błądził po rozmiękłych, marcowych polach. Gdy powrócił, był wzruszony, przepraszał narzeczoną tak serdecznie, że znowu oboje się rozrzewnili. Ale zgoda nie długo trwała. Uparty Denhoff nie chciał ustąpić i wybierał się koniecznie do