Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zawsze siostrą i — mimozą. Mimozą jesteś i dla Swena, ale kochasz go inaczej, niż mnie. W tej chwili — wierz mi — jestem najzupełniej trzeźwy i zdaję sobie doskonale sprawę z owładającego mną, dziwnego przeczucia, że kiedyś zginę dla ciebie... jakim by się to stało sposobem, nie wiem.
Jeśli spotkamy się w Sustji, zapomnij o tej kartce, gdyby jej treść wydała ci się przykrą. Ja również nie będę wspominał, żem ją pisał. Nauczyłem się cierpieć w milczeniu...
Ale idą już po mnie...“


Gizella opuściła list na kolana i, przymknąwszy oczy, pogrążyła się w długiej zadumie.
Wieczór był już późny, księżyc wyjrzał z poza sinego runa chmur i w orbicie swojej jaśni płynął wolno, wznosząc się coraz wyżej, obojętny i zimny na wszystko, co się za chwilę miało stać na ziemi. Matowa tafla jeziora nabrała żywego połysku, jakby jej środkiem otwarła się droga świetlista, szlak złoty; po nim biegła ku przeciwległemu brzegowi niespokojna myśl Gizelli.
Tymczasem przez gąszcz parku w Reeg przesuwały się dwa cienie mężczyzn, dążących do jeziora. Po chwili jeden z mężczyzn w ciemnej opończy zatrzymał się i, kładąc rękę na ramieniu drugiego, rzekł cicho:
— Idź, przyjacielu w swoją stronę, bo masz przed sobą duży szmat drogi. Dziękuję ci za pomoc serdecznie, ale chcę ciebie spotkać jeszcze i... inaczej cię wynagrodzić, niż słowem, więc nie szafuj życiem i myśl o własnem ocaleniu. Ja dam sobie radę...
— Najwyższy czas odpłynąć! Ja przewiozę waszą królewską mość?
— Nie, dziękuję ci, pojadę sam. Wiosłuję i pływam doskonale. Ty uchodź szybko.
Rozstali się, dworzanin znikł w ciemnościach parku, król Arwji szedł prędko do jeziora. Wtem usłyszał za sobą kroki. Stanął przed nim doktór Noger, kłaniając mu się z przesadną uprzejmoścą. Król drgnął lekko, ale wnet zdobył się na zimną krew i z zupełnym spokojem w głosie rzekł od niechcenia:
— Rozkoszuję się nocą. Czy nie znajdujesz, doktorze, że światło księżyca usposabia melancholijnie?
— Tak, istotnie, jest to światło przygnębiające i niezdrowe.
— Ale zapewne i ty, doktorze, odczuwasz ten nastrój smutny, rozrzewniający a poetyczny?...