Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

murowe przeczuwam, że nosisz w duszy jakiś płomień wielki. Dlaczego się książę nie żeni?...
— Doprawdy, nie przyszło mi to do głowy, wasza królewska mość.
— A jednak jesteś ostatnim Wenuczym, ostatnim potomkiem waszego ducha bohaterskiego.
Sweno zapalił się.
— Są nas, królowo, na Rekwedach całe pokolenia.
— Wenuczych?
— Rycerskich duchów, miłościwa pani.
— Tak, wiem, jesteście bohaterami w dziedzinie ducha i rycerskości narodowej, i to was stawia na szczycie dostojeństwa. Słyszałam o Rekwedach dużo od waszej królowej, Gizelli. Ona was niezwykle ceni i miłuje.
Sweno skupił się w sobie, zasnuł oczy powiekami, by się nie zdradzić ich wyrazem przed badawczym wzrokiem królowej. Intencję jej rozumiał.
— Wiem skąd inąd, że Rekwedzi odpłacają Gizelli również miłością i wielkiem zaufaniem. Czy tak książę?
— Tak, wasza królewska mość.
— Ach, pojmuję wasze uczucia, musiały one gorzeć w ogniu umiłowania, skoro ukoronowaliście... Ururga — dodała ciszej.
Wenuczy’emu błysnęły oczy, jakby te słowa były wypowiedziane dla sprawienia mu przykrości, odrzekł z naciskiem:
— Otaczamy czcią króla Ottokara, lecz na tronie wspieranym przez serca nasze, zasiadła przedewszystkiem... królowa Gizella... jako jego wskrzesicielka.
Gabryela patrzyła na księcia ciekawie.
— Wiesz, książę — zawołała nagle porywczo — że jest to chyba najwyższem szczęściem, móc być tak idealnie kochaną, jak wy kochacie swoją cudną królową! No... ale popełniamy nietakt rozmawiając na osobności zbyt długo, poprowadź mię, książę, do hiszpańskiego infanta, chcę z nim zamienić słów kilka.
— Służę waszej królewskiej mości.
Poszli kwiecistą aleją, rozmawiając o tych wspaniałych niespodziankach, jakie przygotowane były dla gości w Klarbrem. Gdy zbliżali się do towarzystwa, królowa szepnęła z wymownym uśmiechem:
— Ciekawa jestem, czy dzisiejsza illuminacja, płomienna jak... rubiny królowej Gizelli, zdoła rozjaśnić marmurowe oblicze twoje, książę, rumieńcem zapału. Chciałabym to widzieć... bardzo.
Na posągowej twarzy Swena zamigotał uśmiech przelotny i znikł wraz ze słowami: