Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szczytnego celu pogodzenia Rekwedów z Sustją, to jest promień rozżarzony w sercu kobiety jakąś iskrą przedziwnej mocy, to jest jakaś ogromna przemiana. A wszakże odczułem to tylko z listów twoich do mnie i z tego, co się o tobie słyszało, z twoich czynów.
— Z moich czynów?
— Tak, w nich odbił się ten świeżo zapalony w tobie płomień, w nich była nowa pieśń twojej duszy. Nazbyt cię kocham, by nie wyczuć tych znamion szczególnych, świadczących jasno, że powstało coś wielkiego w twojej psychice.
Gizella milczała, zdumiona spostrzeżeniami Luisela, oczy miała utkwione w różach, zerwanych po drodze, pęk ich wonny tuliła do ust.
— Ale, czem to nazwać, nie wiem i nie pytam, sądzić zaś ciebie pospolitą miarą kobiet nie mogę, tak samo ambicja nie pozwala mi łączyć sądu mojego z sądem ogółu.
— A sąd ogółu jaki? — zaszemrało pytanie w woni róż?
— Ach, Zili, ty jesteś taka jasna, tak przeczysta, a złośliwość ludzka zieje cuchnącą śliną na wszystkie świętości i kala padalczym swym dotykiem nawet... boską prawdę.
Gizella podniosła na niego smutne oczy i zapytała, zaniepokojona:
— Znam złośliwość ludzką, niestety. Ale dlaczego Luiselu mówisz tak do mnie w tej chwili?
Król ujął jej rękę i przycisnął do ust gorąco. Powiedział ciepłym serdecznym głosem:
— Posiadam tak wyczuloną wrażliwość, że nie mylę się nigdy, gdy pragnę odgadnąć utajoną prawdę na dnie czyjej duszy. Twoją, Zili, prawdę odgadłem, lecz bądź spokojna, zachowam ją tylko dla siebie w najtajniejszem sanktuarium duszy.
Królowa Rekwedów podniosła dumnie jasne swe czoło, brwi jej skupiły się gniewnie, zapytała dość szorstko:
— Skąd wasza królewska mość ma prawo mówić tak do mnie, ostrząc słowa swoje na zagadkowych jakichś niedomówieniach?
Luisel uniósł rękę do góry i rzekł surowo, patrząc jej w oczy wzrokiem rozognionym:
— Zważ, Zili, że jesteśmy dziećmi Srebrnego Hełmu, tego mitycznego szczytu, mogliśmy na nim zostać bogami przez braterstwo ducha, gdyby jedno z nas nie dało się unieść pozorom miłości. Ja, widzisz, mimo osamotnienia pozostałem wierny świętemu ogniowi mojego serca, ty zaś, jak ta legendarna Psyche, zdarłszy zasłonę z oblicza Tajemnicy, napróżno szukasz ideału, ale, wiedz, że i... w tam-