Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja się nie lękam... Wszak tęsknię dawno do tego radosnego zakończenia bezcelowej na ziemi podróży...
Pochyliła się, wzięła pełną, naręcz purpurowych kwiatów i ukryła w nich twarz, jakby kryjąc jej wyraz.
Wszystko mija i wszystko się kończy na świecie... Ale te kwiaty tchną we mnie inną wiarę... Zaczyna się szczęście i piękno tam, gdzie się realnie wszystko zatraca...
Było południe, gdy królowa poprzedzana przez hrabinę szła do przystani, gdzie oczekiwał statek i jej prywatna służba. Mijały niewielki plac nad brzegiem. Gizella szła zamyślona, patrząc na błękit jeziora. W pewnym momencie odniosła wrażenie, że przesunął się obok niej jakiś cień mężczyzny. Szła dalej, nie zastanawiając się nad tem.
Wtem rozległ się odgłos czyichś szybkich kroków. Hrabina obejrzała się i krzyknęła w najwyższem przerażeniu. Do królowej dopadł jakiś człowiek i zadał jej w piersi uderzenie krótkie, jak pięścią. Hrabina znalazła się jednym susem przy Gizelli i podtrzymała ją silnie zachwianą. Napastnik pognał dalej.
— Najmiłościwsza, najdroższa pani!!
— Cicho, cicho... uderzył mnie... boli trochę w piersiach... o, jak mi gorąco... Chodźmy na statek... prędko... prędko...
Brakło jej tchu, ściskała kurczowo rękę Inary.
Przerażenie odjęło hrabinie mowę. Prowadziła królową, nie wiedząc, co się stało i co się wogóle dzieje.
Na powitanie idącej ku przystani królowej, orkiestra na statku zagrała ulubiony przez nią taniec rekwedzki. Huczne dźwięki dobiegły aż do placyku.
— Grają... nasze... melodje... — szepnęła ledwie dosłyszalnie Gizella.
Uszły parę kroków, Inara już ostatkiem sił podtrzymywała chwiejącą się królowę.
— Co ci, pani najdroższa?... — wykrztusiła niesamowitym głosem.
Gizella uczyniła jeszcze kilka kroków słabym odruchem i wstąpiła na pomost statku. Nagle i z krótkim jękiem, bolesnym, śmiertelnie blada upadła w tył w ramiona Inary.
— Najmiłościwsza pani!! Królowo!!
Rozpaczny, rozdzierający krzyk hrabiny i widok upadającej królowej spowodował zamieszanie i popłoch. Orkiestra przestała grać, wypadło na pokład mnóstwo ludzi, brzeg się zapełnił.