Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gizella była istotnie zmieniona niezwykle. Drżała chorobliwie, w oczach jej był ogień gorączkowy.
Milczała długo, zapatrzona w noc poza oknami. Wreszcie rzekła:
— Pamiętasz, Inaro, zamek Awra Rawady w noc księżycową, taką, jak dzisiejsza?... Sino-błękitny tuman spowija skałę podniebną i zamczysko, a tam, wysoko, w jednem oknie światło. To on pracuje... brózdę głęboką ma na czole... śni o przyszłości Rekwedów... może o własnem szczęściu... miał prawo do szczęścia i nie mógł zdobyć go!...
Słowa ostatnie Gizella rzuciła z takim nerwowym wybuchem, że Inara chwyciła jej rękę i zaczęła ją błagać, aby uspokoiła się.
Królowa jednak już nie zasnęła tej nocy. Dopiero wschód słońca i przecudna słodka pogoda uspokoiły ją zupełnie. Po kąpieli i wczesnem śniadaniu poszła z hrabiną Inarą przejść się po mieście. Rozmawiały ze sobą po rekwedzku. Królowa zauważyła, że przechodnie przyglądają się im uważnie i niektórzy z nich starają się podsłuchać ich rozmowę. Wszakże jacyś dwaj mężczyźni kilkakrotnie zastępowali im drogę i patrzyli im w oczy natarczywie, aż Inarę zaniepokoiło to. Szepnęła do Gizelli:
— Wróćmy już. Stanowczo ci dwaj panowie poznają w tobie, najmiłościwsza, cesarzową Sustji.
— Napewno, zanim zdołają mnie poznać — odrzekła Gizella — będę już za górami, za jeziorem, w tamtych sinych mgłach horyzontu.
— A gdyby poznali cię, pani?
— To powiedz im, że dziś chcę uchodzić tylko za królową Rekwedów.
Weszły do pustego jeszcze o tak rannej godzinie parku. Gizella z ciemnej alei cyprysowej wstąpiła na jasną połać zieleńców, gdzie w oddali widać było jaskrawe plamy kwietników. Nagle stanęła jak wryta. Hrabina idąca wolniej za królową podeszła szybko.
— Patrz, Inaro.
Gizella stała jak na kobiercu purpurowym, zanurzona prawie stopami w masie szkarłatnych kwiatów granatu. Ze stojących obok drzew opadał jeszcze na nią karminowy wielki okwiat i płynąc z góry pomału w cichem powietrzu poranka, osypywał całą postać i głowę królowej. Gizella była blada jak opłatek, tylko oczy jej gorzały nienaturalnym blaskiem i drobne usta rozjaśniał uśmiech szczególny.
— To moja ostatnia owacja kwiatowa za życia... to już znak niezawodny... Czemu jesteś taka zmieniona, Inaro?