Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie będę ci wróżyła, głupia cyganka, jestem... tak mówię ludzie... To ręka bardzo dziwna... królewska, drobna jak u dziecka... I ty także zachodów słońca się lękasz... Twój głos może być głosem serca bohatera, zaklętego w białą różę... Bielą martwej róży świeci twoje oblicze pod czarną zasłoną... W oczach twoich widać przepaść tajemnic...
— Przepaść cierpień i męki — szepnęła Gizella.
Cyganka zadrżała, spojrzawszy bystro na królową, jakby ją poznając. I krzyknęła strasznie, a jakoś zwycięsko, z tryumfem, wyciągnąwszy ramiona przed siebie, wołała szaleńczym, opętanym głosem:
— Duch Swena jest w tobie!... serce narodu!...
Wskazała Gizellę jakby komuś trzeciemu.
— Patrzcie! kwitnie biało a martwo!...
Wtem skoczyła do Gizelli składając przed nią ręce błagalnie. Głosem żebrzącym pytała:
— Możeś ty królowa?! Mów! możeś ty królowa i serce Swena trzymasz w swojej dłoni?...
Gizella bez słowa wzięła w dłonie jej obłąkaną głowę i z rzewną czułością ucałowała jej pałające oczy. Poczem odeszła wolno od kopca kwitnących gruzów w dół skalistej góry, nad bladozielony Anud, smukła i czarna jak cyprys żałobny. Sylwetka jej nikła, zacierała się w blado-fjoletowym tumanie zmierzchu, a cyganka Rewita długo jeszcze patrzyła za nią jakby w osłupieniu, nie poruszyła się, od znikającej czarnej postaci oczu nie oderwała. Stojąc tak wśród maków na kopcu, z wyciągniętemi przed siebie ramionami powtarzała szeptem nieprzytomnym:
— Czyś ty królowa?... Czyś ty królowa?...


Cisza nocna była dokoła, cisza szepcząca jeno mistyczne tajemne słowa wspomnień. Czarne prastare drzewa, otaczające starożytny zamek Rainz, szumiały melancholijnie w jakiemś półsennem rozmarzeniu. W białej sypialni cesarzowej płonęła u sufitu zamknięta w kryształach lampa, rzucając dyskretne, przymglone światło księżycowe. Wsród mnóstwa żółtych róż i pełzających ogników opalowych stał marmurowy posąg płaczącej Niobe. Leżąc