Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nagle, jak strumień światła rozdziera oponę chmur, tak utrzymywaną z niepokojem tajemnicę odsłoniło imię, którem rozbrzmiewał już cały Idań:
Hrabianka Mura Zuczary.
I oto powszechnie stało się wiadomem, że książę Roger kocha się do szaleństwa w pięknej córce hrabiny Zuczary, ongiś interesującej wyjątkowo świat idański. O wdzięku Mury i miłości księcia mówiły salony, nie ukrywając tego szczegółu, że rozkochana w sobie para, ma wielkie poparcie i tendencyjną opiekę hrabiny D’Irlisz Köhnutt, dawnej baronówny Warselée. Gizellę przeraziło to i przejęło smutkiem. Starała się łagodzić ciągłe wzburzenie Romanji, lecz przekonywała się, że wpływy jej zarówno na syna jak i na synową sprowadzały wręcz odmienny skutek. Pewnego razu Roger, widząc zaniepokojenie i boleść na twarzy matki, zwierzył się jej ze wszystkiego.
— Mateczko — mówił — Mura to jedyna kobieta po tobie, którą mogę kochać bałwochwalczo. Jej uroda porywa mnie i działa na mnie, jak łaska niebios, dusza, tego dziecka jest duszą dla mnie stworzoną, serce jej dziewczęce dla mnie ze złota i ognia ulane. Mateczko, zorza mi w życiu zaświeciła, czy ty się tem martwisz?
Cesarzowa patrzyła ze smutkiem na piękną, rasową twarz syna i jego oczy szafirowe pełne płomienia ekstazy.
— Słuchaj, Rogo... zorzę trzeba zalewać uporczywie zimnym strumieniem wody, gdy jej rozpalać nie wolno...
Roger zaciął usta.
— Wiem, mateczko, tak robią legendarni bohaterowie, tak czynią wyjątkowe kobiety, gasząc zorzę swoją dla obowiązku. A jednak... bohater legendarny nie mógł żyć bez tej zorzy i zginął, ona zaś żyje, ale jak?... Gdzież jej dawne promienne uśmiechy?... Nie blednij, matko najdroższa, wiesz, że cię ubóstwiam i... legendy nie zdradzę. Ale ja tak jak tamci dwoje żyć i ginąć nie mogę i nie chcę!
Gizella podniosła czoło do góry i rzekła z mocą:
— Ale tak żyć trzeba.
Rozmowa ta szarpnęła boleśnie serce jej pełne niezabliźnionych ran i wprowadziła ją w ciągłą, niezwalczoną newrozę.
Pewnego dnia cesarzowa jadąc z bardzo wiekowym księciem Sebastjanem na spacer w alejach Arderu, ujrzała młodziutką wytwornie ubraną panią, która już na widok forysiów na lejcowych koniach i lokajów stojących za dworskim, odkrytym powozem, zatrzymała się zaciekawiona, a spostrzegłszy w ekwipażu cesarzową, złożyła jej głęboki ukłon, bardzo wdzięczny. Gizella odkłoniła się wy-