Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

deł, sosen i świerków olbrzymich. Zieloność ich aksamitna w ogólnej krasie odcinała się dostojnie, jak płaszcz monarszy na szytej złotem i klejnotami sukni. Pogoda była słodka i słoneczna.
Po odbyciu niezbędnych uroczystości wizytowych, cesarza Ottokara w Nomechji, u króla Arwji Luisela, odbyły się w okolicznych borach wielkie łowy królewskie. Bezpośrednio potem Ottokar odwiedził narzeczoną w Passetoff, więc książę Maksymil zaprosił przyszłego zięcia wespół z koronowanym bratankiem na polowanie do własnych lasów pod Srebrnym Hełmem.
Znalazłszy się w dzikich kniejach górskich, które znane były z doskonałego zwierzostanu, cesarz z tem większą zapamiętałością oddał się sztuce myśliwskiej. Natomiast król Luisel wolał upajać się pięknem przyrody passetowskich borów i podziwiał Hełm Srebrny, znany mu z wielu ciekawych historyj, i jak wszystkim Wittelsgethom ukochany. A nadewszystko przekładał rozmowę z Gizellą. W jakiejś chwili przeto wymknęli się oboje z szeregu myśliwych i pod opieką Gedeona zwiedzili ciekawsze zakątki leśne.
Luisel, wysoki szczupły chłopak, o kilka lat zaledwie starszy od swej stryjecznej siostry, kochał ją uczuciem brata i jednakowe miał z nią upodobania. Mieli zawsze dużo do powiedzenia sobie.
— Wierz mi, Zili, że duszę się często w tej Nomechji, gdzie zmuszony jestem przesiadywać, jak jaki skazaniec. Ale już teraz znalazłem ustronie i tam uciekam, gdy czuję się zbytnio przygnębionym. Cudowne ustronie nad jeziorem. Wody jeziora skierowałem tak, że otaczają mój pałac ze wszystkich stron. Stworzyłem sobie tam istne gniazdo łabędzie i gdy chcę, by mnie zostawiono w spokoju, ściągam do bram pałacu wszystkie łodzie, podnoszę zwodzone mosty i jestem wtedy naprawdę panem siebie.
I Luisel zaczął opowiadać zaciekawionej Gizelli, jakie cuda nagromadził w pałacu, co jeszcze zamierza uczynić, a ona słuchała go z niesłabnącą uwagą, wykrzykując z zachwytem, jak dziecko:
— Ach, jakiś ty szczęśliwy, Luiselu, że możesz to sobie zrobić wszystko sam i wedle własnego uznania! Jakże ja pragnęłabym mieć taki pałac i takie w nim osobliwości natury i sztuki! Najwięcej zaciekawiają mnie te egzotyczne kwiaty, któremi zapełniłeś swoją oranżerję, i te morskie twory w olbrzymich akwarjach. Chciałabym to zobaczyć. Wiesz co, przyjedziemy do ciebie z Ottokarem, jak już zostanę jego żoną.