Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To góral rekwedzki, on ocalił nam życie w puszczy arwijskiej. Doktorze, on musi żyć!
— Najmiłościwsza pani, — rzekł lekarz wzruszony, — za ocalenie życia twego wart on najwyższych starań nietylko z mej strony. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby żył, choć wątpię, bo rany istotnie śmiertelne.
Przy badaniach i opatrywaniu Patryk mdlał kilkakrotnie, przewracając straszliwie białka oczu. Ale była jedne chwila, w której zdawało się, że, spojrzał przytomnie Wówczas cesarzowa i lekarz pochylili się nad nim.
— Patryku, poznajesz mnie? — spytała Gizella.
Głos ten snadź na jedno okamgnienie uciszył ból górala, bo rozchylił usta w jakimś dziwnym uśmiechu i krzyknął rozdzierającym głosem:
— Panieneczko!!!
Zakrztusił się, z oczu trysnęły mu dwie duże łzy, zemdlał. Gizella pocałowała go w czoło i, tłumiąc w sobie płacz, uklękła przy nim. Zaczęła półgłosem litanję za konających. Obecni lekarze i słżba szpitalna poklękali również. Patryk oddychał ciężko i rzucał się na łóżku, trawiony gorączką. W tem otworzył oczy szeroko nieprzytomnie, zaczął coś mówić niewyraźnie i nagle zawołał z całej mocy, patrząc w przestrzeń z przerażeniem:
— Wódz! orzeł z Awra Rawady! porywa panieneczkę! pa...nie...necz...ko...
Na krzyk jego obłędny Gizella zerwała się z kolan. W tej chwili otworzyły się drzwi i do sali wszedł cesarz i stary książę Wenuczy. Usłyszawszy ostatnie słowa Patryka, zamienili z sobą pytające spojrzenia. Magnat rekwedzki podszedł do naczelnego lekarza, spytał go, kim jest ten ranny, a otrzymawszy wyjaśnienie, pokiwał żałośnie głową.
Patryk konał nieprzytomny, podtrzymywany przez Gizellę, gdy wydał ostatnie tchnienie, cesarzowa zalana łzami, zamknęła mu oczy i zwróciła się do cesarza, wskazując zmarłego.
— To Patryk, góral, który ocalił nas od niedźwiedzia w Arwji.
Cesarz zdziwił się.
— Prawda!... krzyżyk waszej cesarskiej mości ma no piersiach. Nie chciał wtedy żadnej innej nagrody Bohater!
— Walczył w narodowej armji rekwedzkiej, bo przed chwilą wzywał w malignie swego wodza, — rzekł z pewne dumą Wenuczy.