Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bal był w pełni. Zgromadził się w pałacu szejruńskim cały dwór, cały najwyższy świat idański i dwór księcia Ksywiana z Gwiazdy Morza. Złoto-biała sala balowa mieniła się od wyszukanych strojów niewieścich, od mundurów, gwiazd, klejnotów. Kaskady promienistych zórz świetlnych odbijały się w oczach kobiet łuną upojenia, mężczyźni podnieceni byli szałem muzyki i winem. Podczas przerwy w tańcach grupy dam i mężczyzn skupiły się pod rozłożystemi palmami, pomiędzy snopami kwiatów. Powiewały wachlarze, jak motyle barwne, błyszczące i jak motyle przefruwały z ramion kobiecych na torsy męskie, od jednych ust, rozpalonych czerwienią, do drugich, spragnionych rozkoszy całowania. Po sali roznoszono napoje chłodzące.
Pod wielkiem kwitnącem drzewem kamelji różowej książę Ksywian dostrzegł cesarza. Strojny, promieniejący w uśmiechu Ottokar rozmawiał z piękną młodą kobietą o włosach czarnych, jak heban, obfitą w kształty, jak boginie zmysłowych rozkoszy. Chociaż cesarz zachowywał wszystkie prawa zastrzeżone przez surową etykietę, jednakże widoczną była jego zalotność i podniecenie, gdy mówił i pochylał się nieznacznie do obnażonych głęboko ramion swej towarzyszki. Jej źrenice błyskające, kusicielskie, rozpalały w cesarzu ogień pożądania. Książę Ksywian łatwo dostrzegł, że cesarz obok kokietującej go hrabiny Nawad zwraca na siebie uwagę całej sali i jest przedmiotem nietylko spojrzeń, ale i zjadliwych dowcipów i dyskretnych komentarzy. Zabolało go to ze względu na Gizellę, lecz zagryzł tylko wargi i zaczął krążyć po sali rozmawiając obojętnie to z tym, to z owym.
W jednej z ukwieconych lóż książę Phalwi, szambelan cesarzowej, mówił do księcia Wenuczy’ego:
— Sądziłem, że cesarz nie da się wciągnąć w sieć zastawioną przez matkę, a jednak...
Wenuczy pokiwał smutnie głową i odparł:
— Bagienko często wydaje się łąką kwiecistą i trzeba mieć mocne skrzydła do latania, by w porę zachować przytomność. Wątpię, czy znajdą się pośród nas osobniki, które wytrwałością utrzymywania się na wyżynach dorównają naszej najmiłościwszej pani.
Szambelan Phalwi chwycił go poufnie za rękę i rzekł szeptem, patrząc mu w oczy:
— Czy książę wiesz, jak strasznie cierpi cesarzowa?
Wenuczy westchnął ciężko:
— O, tak! Wielką jest w swojem cierpieniu królowa Gizella...