Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zapewne cesarzowa w podróżach tych daje folgę swym przyzwyczajeniom arwijskim i przeistacza się w romantyczną panienkę, zamiast pamiętać o stanowisku swem i majestacie. Konne wycieczki wasze, warjackie na rozłogach rekwedzkich są już głośne powszechnie. Bywały przecie nawet w Idaniu i takie eskapady, jak ujeżdżanie konia na placu musztry i tym podobne wybryki. Oczywiście konie, psy, góry, chłopi — oto zamiłowania szczególne.
Cesarz milczał zirytowany, księżna ciągnęła:
— Zaczynają sarkać na dworze z powodu ciągłych wyjazdów waszych i zaniedbywania obowiązków towarzyskich.
— Wiem, kogo to najwięcej oburza — odciął cesarz — damy dworu i arystokrację Idania. Nie mogą mi wszakże zarzucić braku uprzejmości, chwalę wdzięki pań, wprawdzie... zdaleka. No, ale jestem chyba wytłomaczony.
— Nie należy być krańcowym, Ottokarze.
— Więc matka żąda... czego?
— Wasza cesarska mość jest porywczy — syknęła. — Ale czy długo potrwa ten szał, ciekawam.
— To, matko, nie tylko szał, to miłość ogromna do mojej Gizelli. Kocham ją bardzo poważnie i jedynie.
— Ach... tak?!...
W głosie księżny było całe morze zwątpienia.
— Gizellę uwielbiają wszyscy, ludzie obcy, pierwszy raz ją widząc, ulegają jej czarowi.
— Tak, tak, nawet brat twój wpadł w tę sieć czarów i szamoce się na oczach wszystkich.
— Mój brat, Ksywian?
— Żegnam waszą cesarską mość i życzę, by siła uroku cesarzowej i jej sympatji... szczególnych, skupiała się również tylko na jej mężu i... aby tak uwielbiana małżonka obdarowała cię jaknajprędzej następcą tronu.
Księżna matka odeszła dumna, sarkastyczna, z szelestem swych ciężkich powłóczystych szat. Cesarz miał głęboką brózdę na czole. Słowa matki zbudziły w nim zazdrość, skierowawszy jego uwagę na rzecz, której dotąd nie przydawał żadnego znaczenia. Widział niejednokrotnie coraz wyraźniejsze uwielbienie Ksywiana dla Gizelli, lecz nie brał tego poważnie, tymbardziej, że oprócz szczerej sympatji dla brata nie dostrzegał w zachowaniu się żony żadnej kokieterji, upoważniającej młodego księcia do jego zapałów.
Cesarz, gdy był w jakiej rozterce, pragnął rozmowy ze stryjem. I tym więc razem poszukał starego księcia Sebastjana, zamykając się z nim w gabinecie. Ururg przyjrzał się cesarzowi uważnie, znał każdy wyraz jego twarzy.