Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Horski wszedł, zimny, bardzo poprawny, lecz z wyjątkową sztywnością w ruchach i całej postaci. Odrazu poszukał wzrokiem Tarłówny; dojrzał ją, błysnęły mu oczy ożywieniem. Powitał Lorę, reszcie towarzystwa złożył chłodny ukłon i podszedł do Andzi. Uśmiechnęła się do niego mimowoli, przedstawiając go pannie Ewelinie.
— Dowiedziałam się od kuzynki, żeście się państwo wczoraj poznali z sobą. Zapewne dlatego jedynie zawdzięczam dzisiejszą wizytę pańską — rzekła Lora.
Horski skłonił się.
— Zaliczam się wszakże do znajomych pani i jej gości — rzekł wykrętnie.
— W ostatnich czasach nader rzadko mam przyjemność mieć pana u siebie, ale tembardziej rada jestem, że pan... powraca. — Znowu ukłon zdawkowy. Lora kontynuowała rozmowę, raczej flirt z dwoma panami, Horski zwrócił się bezpośrednio do Tarłówny.
— Czy pani poznała już wszystkie ciekawsze miejscowości jasnego brzegu?...
— Prócz Monte-Carlo i Monaco nic więcej nie znam.
— A w la Turbie, zębatą koleją były panie?..,
— Także nie.
— Ależ to warto zwiedzić, miejsce ciekawe! Jestem pewny, że spodoba się pani ta wyżyna; 1,500 metrów nad poziom morza; są tam ruiny rozwalonej wieży, zwanej tour d’Auguste, od rzymskiego imperatora, który ją budował. A także Cap-Martin będzie w guście pani, godne zwiedzenia. Czy państwo nie mają w projekcie wycieczek?...
— Ja bym pragnęła bardzo, namawiałam Lorę do wycieczek, ale ona pieszych nie lubi, zresztą zna tu wszystko.
— Jeśli panie pozwolą, mógłbym towarzyszyć, jestem na rozkazy. Pochlebiam sobie, że potrafiłbym paniom pokazać na Riwierze wszystko, co najciekawsze.
— Będziemy panu bardzo wdzięczne — żywo zawołała Anna — prawda Lińciu? Ciekawą jestem tych okolic, chciałabym wywieść stąd wrażenie głębsze i milsze od Kasyna i wogóle od tutejszych miejsc dla zabaw, które jedynie widuję.
— Zatem sojusz zawarty. Przeistaczamy się w trójkę turystów i jesteśmy niezmordowani. Czy tak?...
— Ze mnie będą państwo mieli niewielką pociechę — rzekła Ewelina. — Nie potrafię dużo chodzić.
— Dokąd można dojedziemy, proszę pani, a poza tem dystanse są nie wielkie.
Horski przedstawiał Hańdzi programy wycieczek, był zainteresowany, sympatyczniejszy pod wpływem lekkiego ożywienia. Panna Niemojska przyglądała mu się badawczo. Robił na niej wrażenie dodatnie, jakkolwiek nie mogła zrozumieć tej