Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A z kim miałam zaznać? z moim mężem!... Ph! Stary i zawsze interesami zajęty. Młodsza jestem od niego o dobre dwadzieścia lat i zawsze tylko sama i sama z gospodarstwem i dziećmi.
...Psiakrew! — pomyślał Drohobycki — flirtuje na prawo i lewo, jak niema z kim, to z własnym rządcą, od Dulewicza może o trzy lata młodsza. Oj kobiety!...
Tymczasem Horski szeptał.
— Biedna, zawsze sama?... Jakiż mąż nieczuły, nie poznał się na twych wdziękach i nikt z okolicy?...
— Kto tu jest?! Ph! Same szlagony wołyńskie, dopiero pan przedstawia wielki świat; zaraz inaczej wygląda w okolicy, jak pan tu przyjechał. Ja mam ukraiński temperament, mnie tu ciasno, głucho, dopiero pan jak błyskawica...
Drohobycki zatrząsł się z gniewu.
...Bluźni bestja przeciw Ukrainie. Ukraiński temperament! Djabli biorą słuchać, może miała mamkę Ukrainkę, bo nawet nie rodzoną matkę. Wszyscy się do tej Ukrainy przyznają, ale żeby i taka...
Usłyszał pocałunki i skupił się cały w słuch.
...To już tak?... Brawo!
— Mów, rozkazuj... zrobię co każesz... — głośniejszy szept kobiecy.
— Przyjedź od dziś za tydzień do Żytomierza, ja tam będę na ciebie czekał... Dobrze?...
— Do Żytomierza, boję się... mąż zapyta.
— Och no, kobieta zawsze znajdzie pozór, jak zechce. Coś tam wymyślisz....
— A pan... a ty przyjedziesz?...
— Dlatego ci właśnie proponuję. I muszę wiedzieć, gdzie na ciebie czekać. Przyjedź, poznasz rozkosz w mych ramionach.
Dulewiczowa zdyszanym głosem wymieniła nazwę hotelu, prosząc, aby zapisał.
— Ach, mam pamięć wyborną, zapamiętam...
Drohobycki usłyszał nowe pocałunki i głos Dulewiczowej zmysłowo rozwlekły.
— Jak dobrze!... Cóż za noc czarowna, nie zapomnę jej póki życia. Kocham cię. A pan?...
— O i ja także. Ale przyjedź koniecznie, będzie jeszcze lepiej... Zobaczysz. A tymczasem... jako zadatek... pójdź.... znam ustronną altankę... nikt nie zobaczy... pójdź!....
Szmer słów i kroków rozpłynął się w oddali.
Drohobycki zadygotał z oburzenia. Chciał im przeszkodzić, ale zastanowił się, splunął i poszedł w stronę domu.