Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uśmiecham się, bo mię bawią twoje uwagi z serca płynące, jak wszystko zresztą u ciebie. Ty masz szacunek dla sztuki prawdziwej, boś wrażliwa i uczuciowa. Więc maleństwo moje obiecuje nie dostrzegać w moim uśmiechu tego, czego niema?
— Jak ty mię znowu nazywasz...? — zaśśmiała się.
— Czy ja wiem, jak mam już ciebie nazwać! jesteś mojem maleństwem i moją potęgą, moją siłą, mojem dzieciakam i moją jasną panią, przedewszystkiem zaś jesteś szczęściem mego życia.
— Że zaś i ty dla mnie jesteś tem samem, z pewną zmianą — zamiast moje maleństwo — moja władza, zamiast mój dzieciak — mon maître chêri, więc możemy sobie podać ręce.
Podała mu obie, on szybko rozejrzał się po sali.
— Jesteśmy sami, zatem zażądam więcej. Tej świątyni twórczych natchnień nie sprofanujemy, gdyż z takich uczuć jak nasze, powstawały arcydzieła.
Otoczył ją ramieniem, przygarnął do siebie i otulając jej profil swoją dłonią, pochylił