Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oddaj mi duszę, daj mi usta swe,
Niechaj je wezmę, niech spokój w nie tchnę,
By po ust twoich czerwonym koralu
Nie przebiegł nigdy najmniejszy cień żalu,
Za tem, co było na jawie, czy w snach,
Za tem, co było i nie zginie w mgłach!”
............

— Mów jeszcze, mów jedyny — zaszemrała jej cicha prośba.
Więc położył rozpalone swe wargi na jej ustach.

„Bo ty dla mnie jesteś niebem,
Bo ty dla mnie jesteś rajem
Z tobą jesień najpóźniejsza
Woniejącym kwitnie majem.
Więc tą życia trudną drogą
Chciałbym iść przy boku twoim,
Z tobą dzielić się weselem
I najkrwawszym swoim znojem
Oplótłbym cię róż wieńcami,
Nowe światy ci otworzył
I pod stopy twe kochane,
Wrzące serce swe położył.