Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdyby to wszystko, czem teraz żyje, ten ogrom, który nosi w piersiach i szczęściem zwie, okazał się złudą, gdyby ta jaśń złocista jej duszy, ta jaśń rozświetlająca duszę stupromienną zorzą, była jeno mamidłem... gdyby gmach ideału, stojący na wyżynie — w sferze górnej, nie dla wszystkich dostępnej, runął i zmienił się w osypisko gruzów, gdyby się unicestwił...
Gdyby to, co istnieje i pomimo swej tragedji jest szczęściem życia, jego radością, promieniem duszy, ogniem serca, uśmiechem i weselem losu, jego królewskim darem — zanikło...
Gdyby to, co jest jej natchnieniem, jedyną osłodą życia i bodźcem do życia — rozwiało się...
Gdyby ta jej idea — skonała...
Gdyby ta — potęga — stała się nicością...