Strona:Helena Mniszek-Ordynat Michorowski.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wrotnie. Czy nie lepiej zatrzymać się? zacząć zwykłą rozmowę, płatek zaś ten utkany z uczuć złotych mieć jeszcze przed oczyma do nieskończoności?...
Brochwiczowi jeszcze raz zaciężyła obecność Luci. Z utęsknieniem pomyślał o Głębowiczach, gdzie był ciągle z nią — ale ciągle bez niej, gdzie marzył o niej — nie widząc jej, gdzie pieścił jej ręce w swej wyobraźni, tulił ją całą do siebie. Teraz ona siedzi przy nim blizko, lecz jest dalej; jej ręce widzi tuż przed sobą, ale są jakby obce, sztywne. Czy to są ręce jego Luci? Brochwicz zrozumiał, że można za kimś szaleć na odległość świata całego, gdy się zaś jest blizko swego ukochania, chciałoby się brnąć przez pustynię Sahary — aby dalej.
Bo najstraszniejszym z zawodów jest utrata nadziei. Nic nie wyrówna goryczy, zgrozie i przerażeniu duszy stęsknionej, gdy zamiast wymarzonej iskry napotyka sopel lodowy.
Brochwicz męczył się i miał żal do samego siebie, że dobrowolnie złudę swą zdziera z oczu. Ogarnął go lęk niesłychany. Jeszcze trochę, jeszcze kilka chwil. Może nie ten powód jej chłodu?... może nie to?
Ale Lucia była dziś jego katem do końca. Odczuwając jego walkę i wahanie się, pierwsza zerwała tamę niepewności, zmuszając go do wejścia w zimny strumień swych uczuć dla niego.
— Pan ma mi coś powiedzieć prawda? Coś wyłącznego? Zatem proszę — rzekła niemiłosiernie obojętnym tonem.
Brochwicz osłupiał.
— Tak, chciałem z panią pomówić.
— Proszę.
Fala energji wpłynęła do serca Jerzego. Wiedział już, że zginie, ale postanowił zginąć mężnie. Zaczął mówić wolno, bez zapału, lecz całą duszą, jak spowiedź przed wyrokiem śmierci.
— Pani wiadome są moje uczucia, mój pobyt w Nicei i przyjazd teraz do Głębowicz. Pani wie, że ją kocham, od roku prawie. Pani była w klasztorze — milczałem, i w Nicei milczałem, i teraz całe lato milczałem; dłużej... nie mogę.
Lucia poruszyła się, chciała coś rzec, ale Brochwicz przerwał.
— Pani zna moje uczucia, tylko je lekceważy. Tak nie można.
Mowę czyjegoś serca trzeba szanować przynajmniej, jeśli nie jest się zdolnym odpowiedzieć na nią. Miłość, głęboko pojęta, jest majestatem, jest powagą, dla której trzeba mieć cześć.