Strona:Helena Mniszek-Ordynat Michorowski.pdf/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I w końcu rozbijają głowę o bramę, za którą jest tylko utopja — odparła baronówna.
— Nie, bywa czasem za nią nowy horyzont i taka ogromna perspektywa, że przeszłość wydaje się malutką łączką wobec tego obszaru.
Dziewczyna uważnie sięgnęła wzrokiem do oczu księżnej, jakby chcąc wywlec z niej duszę.
— Mnie już taka... niespodzianka nie czeka — rzekła ponuro.
— Ach dziecko moje! Jesteś tylko widzem swego życia i krytykiem jego, ale nie autorem. Możesz się domyślać epilogu, lecz go nie znasz. Los, to twórca gienjalny, dowcipny, i często złośliwy. A ja ci mówię, że bywają epilogi o większej wartości, niż najpiękniejszy prolog. Ostatnie słowo w danem dziele czasem staje się pierwszem w nieznanej nam sztuce, będącej w przestrzeni. Tylko nikt się tego nie domyśla.
— Więc babcia sądzi, że ja...
Lucia spotkała palący wzrok Bohdana i zająknęła się.
— Sądzę — odrzekła księżna — że to wszystko, coś przeżyła, jest pierwszą i małą częścią dużego tomu. I jeszcze, nie byłaś dotychczas w pełnem świetle. Otaczały cię roje świetlików, chodziłaś w ich smudze tęczowej, ale migocącej, nie umiejscowionej. One zagasły; przed tobą wschód słońca! Zaślepiona ułudnymi błyskami, nieodrazu ujrzysz tę nową, odmienną i prawdziwą jasność. Gdy ją zoczysz wówczas odczujesz moc ducha i powiesz sobie: Idę w życie. To będzie dopiero twojem odrodzeniem.
Lucia zamyślona, zasłuchana, nie spostrzegła się, że łzy wielkie spadły z jej oczu, i że Bohdan patrzał na nie chciwie a łagodnie, jak słońce na rosę kwiatu. Rzewność miał w źrenicach i powagę i myśl głęboką. Lucia wiedziona czułością, rzadką u niej, pochyliła się i ucałowała rękę księżnej, jednocześnie Bohdan zrobił to samo. Głowy ich się zetknęły; w ślad zatem spotkały się oczy.
Lucia ujrzała w nich tyle uczuć, tyle promieni, sypiących się kaskadą, że z dreszczem trwogi spuściła powieki. Oczy Bohdana były dopełnieniem słów księżnej.
— Oto wschód! — mignęła myśl nagła.
Lucia przestraszyła się jej, jakby objawienia nieziemskiego.
Dojechali do dworca.