Strona:Helena Mniszek-Ordynat Michorowski.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dniu spełnionego faktu. Małżeństwo swe widziała jako rzecz konieczną, ale pragnienie zerwania go świtało w tajemnicy nawet przed tą cząstką duszy, z której się poczęło. Ogarnęła Lucię mętna abstrakcja, i pytania, obłędne pytania:
— Co robić?...
Jak pozbyć się ciasnych pęt, będących dotychczas tylko nieprzyjaznemi, dziś już nienawistnemi?
Jeśli się zaś ich pozbędzie: gdzież ratunek i jaki?
Pozostać z dawnym ciężarem w duszy, ale już bez nowego i stokroć cięższego.
Brzemienia niedoli nie zwiększać, dźwigać nędzę moralną, ale bez gorzkich wyrzutów, bez grzechu samobójstwa.
Bohdan — to duch opatrznościowy, który jej podaje ręce, aby wynieść z odmętu. Nie odtrącać ich! Dobrowolnie usunąć zaporę, jak się ją dobrowolnie nasunęło. Zamknąć otwarty grób, bez siebie.
Ale czy można zabijać tamtego człowieka dla pobudek egoistycznych?... Czy ta bezwzględność popełniona nad Brochwiczem nie byłaby większą od zadania kłamu uczuciom własnym?...
Czy uczciwość pozwala na wydzieranie szczęścia z serca, które kocha? Gdzież wreszcie jest uczciwość: czy w szczerej prawdzie, wypowiedzianej bez obłudy, czy we współczuciu dla czyjejś miłości?...
Lucia pragnęła rozcząstkować swe serce, aby ujrzeć zagadkę wyjaśnioną, i prawą drogę do czynu.
Dusiła się w atmosferze zwątpień.
Przed Bodziem czuła lęk, ale go nie unikała. On był natarczywy. Rozmawiali z sobą całemi godzinami. On ją przekonywał, ona się broniła.
Jej stan dziwny, gorączkowy, niepokoił księżnę, zastanawiał Brochwicza i draźnił go. Knuło się w jego duszy podejrzenie mętne, że Bohdan jest początkiem jego epilogu.
Po paru dniach Lucia szukała rozmów z Bodziem. Jego szczerość i sąd bezwzględny napawały baronównę otuchą. Gniewał ją, męczył, ale przekonywał każdem słowem. Nie przyznawała się do tego nawet przed sobą, ale Bohdan czynił w niej wyłom wyraźny. Przejrzała, że poświęcić siebie Brochwiczowi nie potrafi. Miała wrażenie, jakby wróg, czychający na nią oddawna, stracił jej ślad, bo się już ukryła za niezwalczoną moc wahania, które przeważało na jej stronę i było groźniejsze od wielu skry-