Strona:Helena Mniszek-Ordynat Michorowski.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wszystko jedno!
Panicz odszedł. Bohdan mógł swobodnie szukać arcyksiężniczki.
Rozpoczęły się tańce. Michorowski mile został zdziwiony widokiem par, płynących przy dźwiękach poloneza. Widział tańczących Polaków, którzy wyróżniali się majestatycznością ruchów i panie polskie, wdzięczne, jak prawdziwe księżne. Wkrótce ujrzał i arcyksiężniczkę. Tańczyła z jednym z dygnitarzy. Oczy jej duże, szczere, jakby trochę smutne i zdziwione, oczy dziewczynki w magazynie pięknych lalek, zatrzymały się na twarzy Bohdana. Zachwycony wzrok jego wywołał słaby uśmiech na ustach Beatryczy.
Minęła go powiewnie, uniesiona tańcem, jak pasemko białe piany na fali rzecznej.
Przemknął koło niego Szötenyi.
— Pan nie tańczy? — spytał.
Pochylił się do swej damy i znikł.
Michorowski ruszył wytrwale w stronę arcyksiężniczki. Migały mu przed oczyma cudne twarze, skrzyły się klejnoty. Pomimo gwaru, w sali był dziwny stygmat uroczysty. Etykieta królowała, i ona właśnie, wzięła salę w swe zaklęte państwo, nadając jej tonu. Pachniał, szeleścił, błyszczał długi wąż tancerzy. Mnóstwo rozmaitych figur ludzkich, jak gdyby zaszytych w złociste pokrowce, tworzyło jaskrawe grupy przy wejściach i pod ścianami. Kwiaty sypały się wszędzie.
Bodzio znowu dojrzał zdaleka Marję Beatryczę z jakimś magnatem węgierskim, ubranym w przepyszny strój narodowy. Gdy już byli blisko, Bohdan szybko oderwał z krzewu tuberozy smukłą gałązkę, oblepioną białemi kieliszkami kwiatów. Serce biło mu gwałtownie; zabrakło mu tchu.
Beatrycza i jej tancerz zrównali się z nim. Magnat spojrzał na Bodzia obojętnie, ona lekko rozchyliła usta. Michorowski ślicznym, łagodnym ruchem rzucił kwiecistą gałązkę pod stopy arcyksiężniczki.
Ona nie spostrzegła tego. Pantofelkiem zgniotła tuberozę, i pociągnięta przez tancerza, znowu znikła.
Tren sukni odrzucił gałązkę na środek sali.
Zakochany skoczył, porwał zmięte kwiaty i nieznacznie przycisnął je do ust.
Poczem schował pod klapę fraka.