Strona:Helena Mniszek-Ordynat Michorowski.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chociaż sprawiedliwości materjalnej, pędzi tych domniemanych wodzów do czynów krwawych i otumanienia tłumu.
Ordynat wzdrygnął się. Inna myśl napłynęła mu do mózgu.
— Jednak świetną była groza wybuchu! Ale cóż za widok! — mówił Michorowski.
Pani Rita patrzała na niego zdumiona.
— Podziwiam pana. W takich warunkach mógł pan zachwycać się widokiem?...
— No, jeszcze wtedy nie strzelano do mnie.
— Ależ sama groza... Okropność!
— Cóż pan zrobi z tym ptaszkiem, skoro wyzdrowieje? — zapytał Trestka.
— Ha! pójdzie w świat. Może się poprawi...
W tej chwili przygalopował gorzelany. Stanął przed ordynatem z wahaniem mnąc kapelusz w ręku.
— Co tam nowego?
— Robotnicy chcą przeprosić pana ordynata — rzekł nieśmiało. — Wszyscy co do jednego są zawstydzeni i upokorzeni. Mówią, że ich obałamucono.
— Bardzo wierzę — rzekł ordynat — gdyż inaczej nie gubiliby samych siebie.
Gorzelany spojrzał bystro i spuścił oczy.
— Czy mogą przeprosić?... — zapytał.
— Powiedz im pan: niech się najpierw wyśpią! ja ich sam zawołam.
Gorzelany skłonił się i odjechał.
— Jeśli istnieje państwo archanielskie to napewno u pana — zawołał hrabia Trestka. — Tym łajdakom udało się, że na pana trafili. Gdzieindziej poszliby wszyscy w dyby; nie mówiąc o agitatorze, który dawno witałby się z Abrahamem.
— Źle mówisz, drogi — przerwała hrabina. — Wątpię, czy gdzieindziej za taki strzał lud pragnąłby krwi agitatora. Pragnienie zemsty nad nim to dowód oślepienia tych mas, lecz i miłości dla ordynata.
— Jednak ferment musiał się dawno szerzyć?...
— O tak! z początku nie słuchano podjudzań różnych wędrowców, zbito nawet paru; potem ogólny prąd pociągnął ku sobie. Dużo dopełniły broszury tajemnie rozdawane.
Ordynat umilkł, gdyż wiele osób z okolicy żegnało się z nim, odjeżdżając.