Strona:Hans Christian Andersen - Baśnie (1929).djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Był raz kupiec tak bogaty, że mógł wybrukować talarami całą ulicę główną i jeszcze boczną w dodatku. Ale nie uczynił tego, gdyż używał pieniędzy w sposób inny. Ile razy dał trojaka, dostawał z powrotem talara. Był to istotnie wyborny kupiec, ale mimo to musiał umrzeć.
Syn jego odziedziczył dużo pieniędzy i żył wesoło, po całych nocach tańczył na maskaradach, robił orły z banknotów, a puszczając po wodzie kaczki, używał talarów, miast kamieni. Wkrótce zostało mu ledwo kilka groszy, para pantofli i stara opończa. Przyjaciele opuścili go, nie mogąc się z nim pokazać na ulicy, a jeden, poczciwiec podarował mu stary kufer z napisem: — Pakuj się! — Była to bardzo życzliwa rada, ale nie dała się wykonać z braku rzeczy do pakowania.
Kufer ten posiadał przedziwną własność. Gdy się pocisnęło zamek, leciał na oślep w każdym, żądanym kierunku, przyczem trzeszczał tak, jakby się miał zaraz rozpaść na drobne kawałki. Ładnyby to był skok z góry! Biedaczysko siadł w kufer i pofrunął do kraju Turków. Ukrył kufer w lesie pod liśćmi, sam zaś wyruszył do pobliskiego miasta. Mógł to uczynić śmiało, gdyż Turcy chodzą w pantoflach i opończach nocnych po ulicy.
Po pewnym czasie spotkał niańkę z małem dzieckiem.