Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   75  —

— Zupełnie nie mam zamiaru sprawdzać doniosłości pańskich hallucynacyj.
— Więc ja nie podejmuję się dawać żadnych dalszych objaśnień, skoro mi pan odmawiasz naocznego przekonania się o prawdziwości tego, co mówię. Jest w moim domu człowiek — jest raczej istota bardziej zbliżona kształtem do anioła, aniżeli do człowieka. Bez przyzwania w pomoc zmysłu wzroku, nie ma tu miejsca na spory żadne.
— Ja nie prowadzę sporu, ja nie chcę nic stwierdzać, bo nie myślę brać udziału w szalbierstwie, czyjemkolwiek ono jest dziełem. Raz mi mówisz o aniele, to znowu o czerwonaku — niechajże już raz będzie koniec temu wszystkiemu. I wyszedł, zatrzasnąwszy z gniewem drzwi biblioteki.


Anioł tymczasem skończywszy herbatę, patrzył sobie najspokojniej w głąb parku przez okno jadalni. Stary kościół owiany w tej chwili blaskiem zachodzącego słońca, wydał mu się bardzo pięknym; ale zagadkowymi zupełnie przedstawiały się pomniki i kamienie grobowe, sterczące wśród ogrodzonego murem cmentarza. Gdy się nad tem za-