Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   61  —

wogóle nie wspomina nauka. Daleko mniej dziwiłoby mnie, gdybym się spotkał z podwójną parą ramion.
Teraz spojrzeli sobie powtórnie w twarz, a doktor Crump powrócił do uwag ogólnych:
— Obecnie jednak mniej zadziwia mnie — wyznaję to — powstanie tej pięknej legendy o istnieniu aniołów. Pan musisz mieć płuca wątłe, a przytem skłonność do gorączkowych cierpień. Tę nadzwyczajną żywość cery uważałbym nieledwie za gorszą od nadmiernej bladości. A w każdym razie nazwisko pana w połączeniu z tą szczególną budową anatomiczną można uważać za nader dziwny zbieg okoliczności. Przyszlę panu dzisiaj napój orzeźwiający, na wypadek, gdyby w nocy zjawić się miało pragnienie, co jest do przewidzenia.
Zapisał to sobie ołówkiem na białym mankiecie lewej ręki, podczas gdy anioł bardzo ciekawie wpatrywał się w skrzywienie charakterystyczne jego warg, niby do uśmiechu zbliżone, które się temu przypadkowemu gościowi ziemskiego globu wcale nie wydało mądrem. Obserwacyę przerwał wikary, który widząc, że doktor wkłada rękawiczki, wziął go pod ramię i szepnął:
— Parę słów na osobności!