Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   30  —

— Ano te wasze gryfy, satyry i t. d. To także jasne...
— Ja ich nie widzę obecnie — mówił anioł.
— To się tłumaczy; bo cała zawiłość w tem, że ich z tego świata dojrzeć niepodobna, i tylko ludzie obdarzeni potężną wyobraźnią mogli się na to zdobyć, aby nam o nich dać pojęcie. Wszakże to i mnie przytrafiło się nieraz widzieć w jakich uroczyskach leśnych podczas moich marzeń sennych rozmaite harpie, strzygi, mandragory. Tylko z naszego znowu punktu zapatrywania, to są właśnie wytwory marzeń.
Teraz anioł uległ zdziwieniu, i monologował sobie od czasu do czasu:
— Bardzo, bardzo szczególne! On powiada: „wytwory marzeń.“ Te dwa światy, to tak widać, niby wierzch i strona odwrotna. Im się zdaje, że ludzie są realni, a aniołowie to myth... Więc są dwa światy naprawdę...
— Przynajmniej dwa — poprawił wikary.
— ...dwa światy bliskie siebie, a jednak zaledwie przeczuwające się wzajemnie.
— A mimo tego tak blizkie, jak dwie po sobie idące stronice tej samej książki.