Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   240   —

morton. Miał wprawdzie wikary początkowo myśl zawiezienia swego gościa do Portburdock i oddania go tam w ręce miejscowego krawca, ale ci ludzie na prowincyi tacy są wszyscy ciekawi, niedyskretni, a przytem obcesowo-brutalni, że mnóstwo komplikacyj można było z tego tytułu przewidywać, i dlatego zamiar ten został ostatecznie zaniechany. Niechaj już będzie lepiej Londyn; — w Londynie przynajmniej utonie wszystko, jak w morzu. Te i wiele innych względów raz jeszcze rozważywszy, pisał nasz ksiądz dalszy ciąg swego regestru:

4. 1 kapelusz słomkowy męski nr. 9 — szyll. 8 pensów 6.
5. 1 kapelusz jedwabny szyll. 14 pensów 6. Pudełka do kapeluszy.

6. Cylindrowy kapelusz (bo jakże obejść się bez tego chłopcu tak pięknemu, jak on) Format nr. 3 (bo to najbardziej będzie mu do twarzy) Ale to okropna rzecz pomyśleć, jaki on tam będzie samotny w Londynie! Jego nikt nie weźmie za to, czem jest wistocie, a jemu człowieka tamtejszego jeszcze trudniej będzie zrozumieć, niż tu na miejscu: Gdzież to ja się zatrzymałem? Aha!.. cylinder. Piszmy zatem dalej: