Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   237  —

— Dalja! — rozległ się z okna skrzypiący głos pani Hinyer, której okazały biust ukazał się niebawem w ramach okiennych.
Na ten zgrzyt spojrzeli po sobie z wyrazem przestrachu.
A ten sam głos skrzypiał z coraz przykrzejszym zgrzytem w miarę, jak się oczy zrzędnej gospodyni oswajały z pomroką nocy.
— Żebyś mi w tej chwili wracała do pokoju! Słyszysz? Gdyby ten pan Anioł był choć trochę gentlemanem, a widzę, że nim nie jest — nigdyby między wami nie było przyszło do tego. Taką krzywdę zrobić biednej sierocie!