Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   216   —

tem bardzo mi dzisiaj trudno byłoby opuścić Dalyę — tak jest, bardzo trudno. Nawet zupełnie nie wiem, jakim sposobem powinienem się zabrać do tego, aby sobie zdobyć dach nad głową, pożywienie, no i tę pracę wogóle, bez której u was życie ma być niepodobne.
— A to są już urojenia twoje, mój przyjacielu, na które ja nie znam ratunku. Nie powiem, żeby mi szczególne zadowolenie sprawiać miało nastawanie na ciebie, ale i to jest także pewnikiem, że nie może trwać dalej taki stan rzeczy w Siddermorton.
Potem zerwał się z pnia drzewnego jednym skokiem, i na pożegnanie rzucił zdumionemu młodzieńcowi te słowa:
— Krótko-węzłowato, mój panie, pozostać między nami nie możesz. Oznajmiam ci o tem, jako radca zdrowia publicznego tej miejscowości, albowiem wywierasz na ludność tutejszą wpływ zgubny. A więc jesteś ostrzeżony, a zresztą postąpisz sobie jak będziesz uważał — reszta należy wyłącznie do ciebie.
Obrócił się plecami i puścił szybkimi kroki, pozostawiając nieszczęśliwego pod wrażeniem bolesnem.
— On powiada: wpływ zgubny — dlaczego zgubny?.. Zupełnie tego zrozumieć nie mogę.