Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   214   —

czych. Ja jestem, widzisz, asekurowany — mnie broni nauka, ale inni nie mają takiej ochrony, i ztąd płynie szkodliwość oddziaływań twoich. Że nie jesteś zwyczajnym obłąkańcem, nie podlega wątpliwości, a nawet w wielu sprawach posiadasz sąd zdrowy i całkowicie normalną równowagę umysłu. Chciałbym bardzo, żeby jaki Nordau, Lombroso, albo który z alienistów szkoły Salpetriére zbadał cię starannie. W tej naszej wiejskiej praktyce zapominamy zazwyczaj najpierw o dziale chorób umysłowych. Jest tu jeden tylko idyota, nb. urodzony z ojca idyoty i dlatego nieuleczalny — wszyscy zresztą mieszkańcy cieszą się zupełnem zdrowiem.
— To oni z tego widać powodu zachowują się z obcymi tak, jak się obeszli ze mną — wtrącił anioł zamyślony.
— A zatem rozważając twoje względem nich stanowisko, — mówił dalej dr. Crump, nie zwracając bynajmniej uwagi na to ostatnie przypuszczenie — rozważając twoje stanowisko, nie mogę inaczej powiedzieć o wywieranym przez ciebie wpływie, jak tylko, że jest szkodliwy. Bo widzisz, mój drogi, nie tylko na jednego wikarego oddziałałeś ujemnie. Niejaki Shine zawrócił sobie także głowę twojem nieszczęśliwem anielstwem. Przez