Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   199  —

— Eh, żeby to tylko ja — toby jeszcze nie były wielkie rzeczy, ale to się skarży sir John Gotch. Bardzo jest rozgniewany sir John, proszę Waszej Wielebności — bardzo! I to właśnie jest, z czem przychodzę.
— Nic a nic nie rozumiem! Powiedźcież o co chodzi!
— A to sir John kazał mi dojść koniecznie, kto połamał drut kolczasty przy kracie jego ogrodu, a ja, chodząc po wsi całej, od człowieka do człowieka, dowiedziałem się, że to zrobił ten młody pan, co mieszka tutaj.
— On połamał drut — on? To chyba zupełny fałsz! Mylisz się, mój poczciwy Harrocks!
— Wcale się nie mylę, proszę Waszej Wielebności, — owszem, to taka prawda, jak że mamy dzisiaj poniedziałek.
I zaczął poczciwy konstabl długo a szeroko rozpowiadać, jak to anioł szedł przez wieś, jak zobaczył dziewczynkę małą, która zbierała sobie kwiatki na zewnętrznej stronie ogrodowego wału, i jak to dziecko dojrzało z tamtej strony kwiatek, który mu się bardziej od innych podobał. Dziewczynka wyciągnęła ręczynę, aby zerwać kwiat, ale sobie rozraniła dłoń o kolce okratowania, a że ten pan przechodził właśnie mimo parku i zoba-