Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   183  —

tem mama Pirbright do córki — ty, Amy zawsze na pogawędce z Jerzym?
— Zawsze, mamo, — odpowiada spłoniona rozkosznie dziewica, rzucając uśmiech porozumienia jednej z sióstr Papaver, i poszukując spojrzeniem miejsca, gdzieby się do niej swobodnie mógł przysiąść ten młodzieniec którego sentencye i aforyzmy uważała za niedoścignione.
— Czy byś panie Willmerdings, — proponowała lady Hamergallow proboszczowi z Ipping-Hanger — nie mógł z nim razem zagrać jakiego duetu? — to byłoby bardzo miłe — nieprawdaż?
— Co do mnie, jestem gotów zupełnie, — odpowiedział ksiądz, którego czoło rozjaśniło się na tę inwitacyę.
Anioł nadstawił ucha, ale nie odpowiedział ani twierdząco, ani zaprzeczeniem.
— Co byś pan powiedział o tej lekkiej barkaroli Spohra? — mówił duchowny, ukazując roztwarty na tym właśnie utworze wielki oprawny kajet sztuk ułożonych na skrzypce z akompaniamentem fortepianu.
— Cóż to za szczególny rodzaj druku! — wykrzyknął na widok nut zdziwiony anioł! — Co znaczyć mogą te punkta i te linije porozrzucane po całej stronie?