Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   174  —

można zupełnie stylisch. Trudnoby temu uwierzyć, ale to tak jest, jak mówię. Lubię muzykę — wygłosiła, zwracając się do wirtuoza — lubię ją, bo porusza we mnie uczucia, które daremnie siliłabym się odmalować. Kto to powiedział: „Bez muzyki życie byłoby trywialną powszedniością, a muzyka bez życia...“ Mój Boże! zapomniałam reszty, ale może panu to lepiej utkwiło w głowie? Nie — jak widzę, ale gdybyś pan chociaż dopomógł mi i powiedział, kto jest autorem? Także nie — no, trudno! Mnie się zdaje, że Ruskin — z pewnością Ruskin.
— Bardzo żałuję, że nie mogę nic w tej kwestyi powiedzieć, — tak mało czytałem książek...
— On jest z pewnością piękny, — tłumaczył sąsiadce pan Jerzy Herringay, ale prawdziwy probierz wartości mężczyzny, to jest siła jego muskułów. — Czy to pani trafia do przekonania?
— Ależ najzupełniej.
— Dzięki zniewieściałości mężczyzny, obdarzyły nas losy kobietą zmaskulinizowaną, a jeżeli całą duszę mężczyzny ma stanowić jego czupryna — w takim razie upadam do nóg. Cóż pozostawimy niewieście? A tym-