Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   158  —

dzo uderzyło dzisiaj, było jego muzyką. To coś zupełnie artystycznego, no, i powiedziałabym: skończenie pięknego — w niektórych mianowicie ustępach. A nadewszystko forma, niebywała, szczególna, nadzwyczajna forma! Wspomniałam nawet o tem naszej kochanej lady Hamergallow i myślę...
— Ah! ah! to tamten w takim razie zapewne! Bo ja nie zdążyłam jeszcze opowiedzieć pani o tem fatalnem spotkaniu, jakie miałam wczoraj po południu. Na moje biedne dziewczęta zbyt oddziałał ten wypadek, aby słówko o nim zamieniły z kimkolwiek. Wystawić sobie proszę wszystko, co może być najbardziej shoking. Ja także wzmiankowałam o tem tej kochanej lady Hamergallow.
— Ach! wiem, wiem! To musiało być okropnem dla nich biedaczek!
— No, dobrze, ale między nami mówiąc, najdroższa pani, czy wierzysz sama, aby to wistocie mógł być mężczyzna?
— Ja chyliłabym się w podejrzeniach moich ku... (w tej chwili schyliła się pani Mendham do ucha swojej przyjaciółki i dlatego nie jesteśmy w możności zapewnić czytelnika, ku czemu się te podejrzenia chyliły).
— A jednak ja powiedziałabym, że nie