Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   124  —

z humorem człowiek, którego swoją drogą dziwiło, że taki pan nie wie nic o obyczajach ludzi jego stanu.
— Ja jednak jeszcze nie odgaduję, dlaczego on się tak słania i podnieść z ziemi nie może.
— Głowę ma ciężką z nadmiaru rozumu, — odpowiedział zapytany, któremu się wydało, że taka naiwność na poważniejszą odpowiedź nie zasługuje.
Po tym wypadku niemiłym okrążył anioł osadę młynarską, a doszedłszy do kościoła, zaczął się przyglądać wmurowanym w jego zewnętrzne ściany i rozproszonym po cmentarzu kamieniom grobowym, a następnie odczytywać ich napisy.
— Aha! więc to tutaj umieszczają oni te swoje szczątki śmiertelne, o których mowa na każdej płycie kamiennej. To musi być wtedy, gdy na nich przyjdzie ów rozkład, o którym mi opowiadał mój gospodarz... Bardzo ciekawe napisy! bardzo! O, naprzykład ten! Z tą widać nie skończyli jeszcze zupełnie, a musieli się jej dopiero lękać, kiedy ją przygnietli oto taką olbrzymią płytą granitową i jeszcze otoczyli kratą żelazną. Ona opowiada o sobie, że była wdową... Co to jest wdowa? A tu dalej jedno tylko słowo: