Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   109  —

Po takiej inicyacyi gościa z Zaświatów w tajniki życia ziemskiego — inicyacyi dziwnemi dosyć przeplatanej uwagami gastronomicznej treści, wstał wistocie gospodarz domu, aby poszukać w bibliotece popularnego podręcznika ekonomii społecznej, której metodyczny wykład lepiej powinien był uporządkować w głowie temu nowicyuszowi niż bezładne słowa i uwagi okolicznościowe. Właśnie przechodzili przez przylegający do biblioteki gabinet do pracy wikarego, gdy ten ostatni, idąc przodem, usłyszał poza sobą:
— Ah! więc wy jednak macie u siebie i to...
Przedmiotem, który wywołał ten radosny wykrzyknik mieszkańca krainy snów, były skrzypce, bo ich niekiedy dotykał się wikary, aby rozpędzić chmury, które dokoła niego gromadziła zawsze codzienna powszedniość życia. Nie był on w jakimkolwiek stopniu artystą, ale należało mu przyznać, że odczuwa muzykę.
Anioł wziął w rękę instrument i dotknął smyczkiem strun. Pierwszy akord zatrzymał w miejscu słuchacza, który zupełnie stracił odrazu świadomość, gdzie szedł i po co.
— Więc grasz?