Strona:Gomulickiego Wiktora wiersze. Zbiór nowy.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drżyj! ten mędrzec wykrętny zna życia kałuże!
Drżyj! pod jego oddechem mrą dziewictwa róże!
Złote gwiazdy on gasi i anioły strąca!
Ileż razy, chwyciwszy ofiarę do sideł,
On darł pióro po piórze, z tych anielskich skrzydeł,
Na których dusza w niebo ulatuje drżąca!

Twego serca on liczy ciche uderzenia
I zawsze się wzrok jego dziko rozpłomienia,
Gdy choć jednę myśl złowi niepłynącą z Bogiem;
A jak wilk, przy owczarni kołujący w mroku,
Tak chwilami, widoczny tylko wieszcza oku,
Szatan zęby wyszczerza za izdebki progiem.

VIII.

Strzeż się! Jeśli tę książkę brudną weźmiesz w dłonie.
Uczujesz wraz, jak boskość zamiera ci w łonie.
O zmroku w twych marzeniach niepokój zagości,
Ujrzysz przez sen karocę suto wyzłacaną,
A gdy z widzeń kuszących wytrzeźwi cię rano,
Pustym śmiechem przywitasz myśl o niewinności!

Już odtąd czystych westchnień gniazdko nie usłyszy,
Porzuci je lękliwie trwożny anioł ciszy...
Sen zbiegnie z twoich oczu, z ust śpiewka wesoła,
A duch, porwany wirem gorączkowych marzeń,
Będzie błądził po piekle rozkoszy i wrażeń,
Które chryzmat dziewiczy zetrą z twego czoła!