Strona:Gomulickiego Wiktora wiersze. Zbiór nowy.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Co mówisz, o dziecię?... Myśli mi się mącą”...
A już po kwiat biały ręką sięga drżącą —
„Daj mi, daj tę różę”... I, schyliwszy skronie,
W młodości wspomnieniach senną myślą tonie.

„I ja miałem róże w swego życia wiośnie!”...
I do ust pobladłych ciśnie kwiat miłośnie,
Zda się, że zeń dusza wyjdzie w prędkiem tchnieniu —
I nagle dłoń z różą opuścił w milczeniu...

Głowa na pierś spada, gasną smutne oczy,
Twarz, w kamień stygnącą, cień śmiertelny mroczy,
Ostatnim wysiłkiem dłoń ku wnuczce skłania
I szepce z trudnością słowa pożegnania.

Słońce do komnaty złotą weszło wstęgą...
Starzec, jakby czytał, twarz chyli nad księgą,
Duch jego już tonie pośród gwiazd, w lazurze —
A ręka wciąż jeszcze ściska zwiędłą różę...





II.
Współczucie.

Odkąd z raju człowieka wygnano,
Z żywiołami w ciągłym on trwa boju,
I jest trzciną, przez burzę targaną,
Bez obrony, siły i spokoju.