Strona:Ginewra (Tennyson) 032.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jakżebym moim nazywać go śmiała?
Gdy cień innego do mnie się przyczepił,
Kalając. Sam król nazwał mnie skalaną.
Mamże się zabić? I cóż to pomoże?
Zabiję ciało, grzech umrzeć nie może!
Jak dusza duszą, on wieczną jej raną!
Grzechu mojego hańby nie zabiję,
Ani też żyjąc w sobie ją przeżyję.
Dni będą rosły w tygodnie, rość będą
Miesiące, będą rość z miesięcy lata,
Lata po latach w wieki się wyprzędą,
Me imię wieczna niesława okryje!...
Sława — rzecz świecka! A mnie co do świata?!
Cóż więcej skądby jaki świt promienił?
Och! jest nadzieja! On swoją ją mienił...
Chyba że szydził... Nie! On nie szyderca!
Szyderstwem małe tylko dymią serca.
Błogosławionyż król co mi przebaczył!
W znękane serce tchnąć nadzieję raczył,
Że już o przyszłych nie rozpacza losach.
Grzech życiem mogę przeżyć w piersi własnej,
Jego znów żoną mogę być w niebiosach,
W obliczu Boga — Królu, panie jasny!
Szlachetny, wielki w twych rycerzy gronie,
Jakbyś świętego miał sumienie w łonie!