Strona:Ginewra (Tennyson) 031.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Złoty Brytanii smok tkwił u jej czuba,
Tak, że nie mogła dojrzeć jego twarzy,
Co była wtedy jako twarz Cheruba.
Widziała tylko jak się w blaskach żarzy
Hełm we mgle lśniący Pendragonów smokiem,
Noc chmurną światła zrobiwszy potokiem.
Jeszcze się zwrócił, jeszcze się zatrzyma,
A mgła księżycem srebrna go otula,
Tak, że wydawał się jak cień olbrzyma,
I wciąż się bardziej mgliła postać króla
Szara, ku szarym płynąca obłokom,
Aż we mgle cały znikł przed jej oczyma,
Jak duch idący przeciw swym wyrokom.
Wtedy ku niemu wyciąga ramiona,
„Arturze!” woła, lecz głos w piersiach kona.
Jak ze skał lecąc w powietrzu kaskada
Zawiśnie chwilę, aż łoskotem spada
Spienione fale tocząc po dolinie,
Tak jej namiętnych słów strumień popłynie:
„Poszedł już! mąż mój! poszedł z mojej winy
Zadać i ponieść śmierć z mojej przyczyny!
Przebaczył! czemuż rzec nie mogłam słowa?
Bądź zdrów! nie rzekłam, gdy mówił: bądź zdrowa
Głos mi litością swą w piersiach zasklepił!
Poszedł król, pan mój, mąż mój!... O zuchwała